*Melody*
Niechętnie
przetarłam oczy. Wyciągnęłam rękę na stolik nocny marszcząc powieki z powodu
nadmiaru światła.
-Nie
ma… - warknęłam do siebie.
Powoli zwlekłam się
z łóżka w poszukiwaniu torebki. To w niej ostatnio widziałam swojego iPhone’a.
Podnoszę zgubę z toaletki i wyciągam komórkę wydającą dźwięk ‘Over Again’
granej na pianinie. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej przyjaciółki.
-April,
oszalałaś?! – niemiło zaczęłam rozmowę – Jest… - zerknęłam na zegarek leżący na
szafce nocnej – 12… - zakończyłam.
-Skoro
jesteś niewyspana, to pewnie późno wróciłaś – zauważyła – Więc? Opowiadaj, jak
wypad z rodzicami? Czekaj, czekaj. Włączę na głośnik, Nell też tu jest –
usłyszałam znajomy sygnał.
-Już?
– zniecierpliwiona rzuciłam do słuchawki i z powrotem ułożyłam się pod
satynowym prześcieradłem.
-Tak!
To jak było? Mów, nie mogę się doczekać!
Roześmiałam się do
słuchawki. Nell znów się rozgadała i była strasznie przejęta. Ujmowało mnie w
niej to, że nie olewa niczego, tylko była sumienną, ciekawą i… Dość gadatliwą
osobą.
-A
więc… – zaczęłam oficjalnym tonem, by po chwili zakończyć mój krótki monolog
ordynarnym stwierdzeniem – Było do dupy.
-Aż
tak źle? – zapytała ostrożnie April.
-Jeszcze
gorzej – odparłam i odwróciłam się twarzą do okna, przy którym falowała długa,
biała firana.
Tak bardzo nie
przypominała mi mojego życia. Wiatr nadawał jej kierunek. Robiła wszystko pod
wpływem powiewu. Falowała, tańczyła tak, jak nakazywało jej powietrze. Ja byłam
wolna. Nic mi nie narzucano. Byłam po prostu sobą. Może to dlatego tak bardzo
chcę, by ktoś w kocu się mną zajął. Bym była podporządkowana choć przez chwilę
do osoby, na której mi zależy.
-Tak
mi przykro… - przyznała lokata Nell.
-Bez
potrzeby. To nie mogło się inaczej skończyć – udało mi się wydusić z siebie nerwowy
śmiech, a tak naprawdę chciało mi się wyć w poduszkę.
-Ale
w nagrodę… - zaczęła April – Pójdziemy sobie na zakupy! – krzyknęła, a ja
usłyszałam uradowany pisk najmłodszej z nas.
-Spotkajmy
się w ‘Milk Shake City’ na Hallwick Court Parade o 14:00 – poprosiłam i
zakończyłam połączenie.
Ruszyłam w stronę
garderoby, by porwać ciuchy na dziś i wybrać się w jakże ciekawą podróż do
łazienki. (LOOK)
*Nell*
A myślałam, że
będzie już dobrze pomiędzy Melody i jej rodzicami… Mimo, że nie mają czasu tak
jak moi, to wybrali się z nią na kolację. Ich rzadkie spotkania często kończą
się kłótniami. Powiedziałabym, że nawet zawsze. Wzięłam z torby ubrania i
podążyłam do łazienki za April. (LOOK)
*April*
Zaraz za mną
przyszła lokata. Weszłam do dużej wanny, a ona wgrzebała się pod prysznic,
który preferowała bardziej. Kąpiąc się rozmawiałyśmy o naszej przyjaciółce. Było
nam jej bardzo żal, mimo że nie miałyśmy lepiej. Ona kłóciła się ze swoimi
rodzicami i dlatego ogarniało nas przygnębienie za każdym razem, gdy
patrzyłyśmy w jej smutne oczy po ich sprzeczce.
-Nell,
nie palnij dziś czegoś o jej rodzicach, dobrze? – poprosiłam przyjaciółkę,
która zdolna była do takiego zachowania.
Nie miałam jej tego
za złe. Była bardzo gadatliwa, a pamięć też miała krótką. Wolałam jej
przypomnieć. Gdy byłam młodsza także byłam taka roztrzepana. Zmyłam z siebie
pianę, wysuszyłam ciało i nasmarowałam je balsamem. Gdy Nell się szykowała, ja
wróciłam do pokoju, by się przebrać. (LOOK)
*Melody*
Jak zwykle się
spóźniłam. W lokalu czekały już na mnie przyjaciółki sączące shake’i. Mój także
już stał na stoliku. Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
-Więc
które centrum handlowe oblegamy dzisiaj? – zapytałam, a dziewczyny posłały mi
cwaniackie uśmiechy.
-Mamy
lepszy plan - odparły, a moja rówieśniczka poruszała zabawnie brwiami.
-Co
masz na myśli? – uniosłam na nie spojrzenie znad koktajlu.
Zerwały się z
miejsc z shake’ami w zadbanych dłoniach i porwały mnie ze sobą.
*Nell*
Ten dzień będzie
dla niej niezwykły. Musi go zapamiętać do końca życia. Nawet nie musi. Ona
będzie go pamiętać! Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Ona spełni swoje
marzenia, a jej rodzice w końcu ją docenią. Mam taką nadzieję… Ona ma naprawdę
talent. Ale ludzie bogaci nie preferują czegoś takiego. Wiem to z własnego
doświadczenia. Oni stoją na twardym gruncie. Znajdują sposób na łatwe trzepanie
kasy. Nie rozumieją, jak ważne są dla kogoś zainteresowania. Grają w golfa. Ale
czy to dla nich przyjemność? Załatwiają przecież interesy, a tylko raz po raz
walną kijem w piłkę. Nawet jeśli kiedyś byli na miejscu Melody, to ich talent
został zmarnowany, zniszczony. Nie byli tak silni jak ona. A ona nie podda się
tak łatwo. O ile w ogóle zna słowo ‘poddać
się’. Mówi, że to dla mięczaków. Ale może ma rację?
*April*
Za nami długa droga
i stanie w korkach. Widać już było budynki halę, gdzie odbywały się pre-castingi.
Powoli zbliżałyśmy się do celu. Miałam motylki w brzuchu. Podjechałam w głąb
miasta. Widać już było tłumy stojące przy wejściu na Arenę. Melody zaczynała
rozumieć, gdzie i po co jechałyśmy aż tutaj. Na mojej twarzy malował się wielki
banan. Byłam tym totalnie podniecona. Zaparkowałam samochód na jakimś parkingu
supermarketu. O dziwo znalazło się jeszcze miejsce. Pędem pobiegłyśmy pchać się
do kolejki, gdzie miałyśmy się zgłosić. Tak, my… Melody, ja i Nell śpiewamy.
-Tracy,
Tracy! – krzyknęłam widząc swoją koleżankę w kolejce.
Dziewczyna
uśmiechnęła się promiennie. Odstąpiła nam miejsca. Już wcześniej zadzwoniłam do
niej i poprosiłam, by zajęła nam je w kolejce. A że mieszkała w pobliżu, to nie
było z tym problemu.
-Powodzenia
– dałyśmy sobie buziaka w policzek na pożegnanie, zanim zniknęła.
Odwróciłam się w
stronę przyjaciółek i posłałam im uśmiech.
-Zdenerwowane?
– zapytałam.
-Tak!
Melody, będziesz świetna! – Nell zaczęła skakać przytulając długowłosą
blondynkę.
-My
trzy będziemy – poinformowałam.
Melody odetchnęła z
ulgą. Prawdopodobnie dlatego, że nie będzie sama. Za to Nell o mało się nie
przewróciła na tę wiadomość. Podeszłam do stolika i wzięłam formularz.
~*~
Oto dalsza część opowiadania c: Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że nie dzieje się nic ciekawego, ale poczekajcie do kolejnego posta :>
*HSM-Something New
Buziakiii!
Natt.