piątek, 15 lutego 2013

Living in my world, Didn’t understand, That anything can happen*



*Melody*

Niechętnie przetarłam oczy. Wyciągnęłam rękę na stolik nocny marszcząc powieki z powodu nadmiaru światła.
-Nie ma… - warknęłam do siebie.
Powoli zwlekłam się z łóżka w poszukiwaniu torebki. To w niej ostatnio widziałam swojego iPhone’a. Podnoszę zgubę z toaletki i wyciągam komórkę wydającą dźwięk ‘Over Again’ granej na pianinie. Na wyświetlaczu widniało zdjęcie mojej przyjaciółki.
-April, oszalałaś?! – niemiło zaczęłam rozmowę – Jest… - zerknęłam na zegarek leżący na szafce nocnej – 12… - zakończyłam.
-Skoro jesteś niewyspana, to pewnie późno wróciłaś – zauważyła – Więc? Opowiadaj, jak wypad z rodzicami? Czekaj, czekaj. Włączę na głośnik, Nell też tu jest – usłyszałam znajomy sygnał.
-Już? – zniecierpliwiona rzuciłam do słuchawki i z powrotem ułożyłam się pod satynowym prześcieradłem.
-Tak! To jak było? Mów, nie mogę się doczekać!
Roześmiałam się do słuchawki. Nell znów się rozgadała i była strasznie przejęta. Ujmowało mnie w niej to, że nie olewa niczego, tylko była sumienną, ciekawą i… Dość gadatliwą osobą.
-A więc… – zaczęłam oficjalnym tonem, by po chwili zakończyć mój krótki monolog ordynarnym stwierdzeniem – Było do dupy.
-Aż tak źle? – zapytała ostrożnie April.
-Jeszcze gorzej – odparłam i odwróciłam się twarzą do okna, przy którym falowała długa, biała firana.
Tak bardzo nie przypominała mi mojego życia. Wiatr nadawał jej kierunek. Robiła wszystko pod wpływem powiewu. Falowała, tańczyła tak, jak nakazywało jej powietrze. Ja byłam wolna. Nic mi nie narzucano. Byłam po prostu sobą. Może to dlatego tak bardzo chcę, by ktoś w kocu się mną zajął. Bym była podporządkowana choć przez chwilę do osoby, na której mi zależy.
-Tak mi przykro… - przyznała lokata Nell.
-Bez potrzeby. To nie mogło się inaczej skończyć – udało mi się wydusić z siebie nerwowy śmiech, a tak naprawdę chciało mi się wyć w poduszkę.
-Ale w nagrodę… - zaczęła April – Pójdziemy sobie na zakupy! – krzyknęła, a ja usłyszałam uradowany pisk najmłodszej z nas.
-Spotkajmy się w ‘Milk Shake City’ na Hallwick Court Parade o 14:00 – poprosiłam i zakończyłam połączenie.
Ruszyłam w stronę garderoby, by porwać ciuchy na dziś i wybrać się w jakże ciekawą podróż do łazienki. (LOOK)

*Nell*

A myślałam, że będzie już dobrze pomiędzy Melody i jej rodzicami… Mimo, że nie mają czasu tak jak moi, to wybrali się z nią na kolację. Ich rzadkie spotkania często kończą się kłótniami. Powiedziałabym, że nawet zawsze. Wzięłam z torby ubrania i podążyłam do łazienki za April. (LOOK)

*April*

Zaraz za mną przyszła lokata. Weszłam do dużej wanny, a ona wgrzebała się pod prysznic, który preferowała bardziej. Kąpiąc się rozmawiałyśmy o naszej przyjaciółce. Było nam jej bardzo żal, mimo że nie miałyśmy lepiej. Ona kłóciła się ze swoimi rodzicami i dlatego ogarniało nas przygnębienie za każdym razem, gdy patrzyłyśmy w jej smutne oczy po ich sprzeczce.
-Nell, nie palnij dziś czegoś o jej rodzicach, dobrze? – poprosiłam przyjaciółkę, która zdolna była do takiego zachowania.
Nie miałam jej tego za złe. Była bardzo gadatliwa, a pamięć też miała krótką. Wolałam jej przypomnieć. Gdy byłam młodsza także byłam taka roztrzepana. Zmyłam z siebie pianę, wysuszyłam ciało i nasmarowałam je balsamem. Gdy Nell się szykowała, ja wróciłam do pokoju, by się przebrać. (LOOK)

*Melody*

Jak zwykle się spóźniłam. W lokalu czekały już na mnie przyjaciółki sączące shake’i. Mój także już stał na stoliku. Przywitałam się z nimi buziakiem w policzek.
-Więc które centrum handlowe oblegamy dzisiaj? – zapytałam, a dziewczyny posłały mi cwaniackie uśmiechy.
-Mamy lepszy plan - odparły, a moja rówieśniczka poruszała zabawnie brwiami.
-Co masz na myśli? – uniosłam na nie spojrzenie znad koktajlu.
Zerwały się z miejsc z shake’ami w zadbanych dłoniach i porwały mnie ze sobą.

*Nell*

Ten dzień będzie dla niej niezwykły. Musi go zapamiętać do końca życia. Nawet nie musi. Ona będzie go pamiętać! Upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu. Ona spełni swoje marzenia, a jej rodzice w końcu ją docenią. Mam taką nadzieję… Ona ma naprawdę talent. Ale ludzie bogaci nie preferują czegoś takiego. Wiem to z własnego doświadczenia. Oni stoją na twardym gruncie. Znajdują sposób na łatwe trzepanie kasy. Nie rozumieją, jak ważne są dla kogoś zainteresowania. Grają w golfa. Ale czy to dla nich przyjemność? Załatwiają przecież interesy, a tylko raz po raz walną kijem w piłkę. Nawet jeśli kiedyś byli na miejscu Melody, to ich talent został zmarnowany, zniszczony. Nie byli tak silni jak ona. A ona nie podda się tak łatwo. O ile w ogóle zna słowo ‘poddać się’. Mówi, że to dla mięczaków. Ale może ma rację?

*April*

Za nami długa droga i stanie w korkach. Widać już było budynki halę, gdzie odbywały się pre-castingi. Powoli zbliżałyśmy się do celu. Miałam motylki w brzuchu. Podjechałam w głąb miasta. Widać już było tłumy stojące przy wejściu na Arenę. Melody zaczynała rozumieć, gdzie i po co jechałyśmy aż tutaj. Na mojej twarzy malował się wielki banan. Byłam tym totalnie podniecona. Zaparkowałam samochód na jakimś parkingu supermarketu. O dziwo znalazło się jeszcze miejsce. Pędem pobiegłyśmy pchać się do kolejki, gdzie miałyśmy się zgłosić. Tak, my… Melody, ja i Nell śpiewamy.
-Tracy, Tracy! – krzyknęłam widząc swoją koleżankę w kolejce.
Dziewczyna uśmiechnęła się promiennie. Odstąpiła nam miejsca. Już wcześniej zadzwoniłam do niej i poprosiłam, by zajęła nam je w kolejce. A że mieszkała w pobliżu, to nie było z tym problemu.
-Powodzenia – dałyśmy sobie buziaka w policzek na pożegnanie, zanim zniknęła.
Odwróciłam się w stronę przyjaciółek i posłałam im uśmiech.
-Zdenerwowane? – zapytałam.
-Tak! Melody, będziesz świetna! – Nell zaczęła skakać przytulając długowłosą blondynkę.
-My trzy będziemy – poinformowałam.
Melody odetchnęła z ulgą. Prawdopodobnie dlatego, że nie będzie sama. Za to Nell o mało się nie przewróciła na tę wiadomość. Podeszłam do stolika i wzięłam formularz.

~*~

Oto dalsza część opowiadania c: Mam nadzieję, że się spodoba. Przepraszam, że nie dzieje się nic ciekawego, ale poczekajcie do kolejnego posta :>
*HSM-Something New
Buziakiii!
Natt.

wtorek, 5 lutego 2013

You're not the one so let them critizise*



*Melody*

Tak cudowny wieczór skończył się kłótnią. Miało być normalnie. Po raz pierwszy od jakichś 7 lat. Nie mogło być inaczej. Nie ten typ. A ja głupia miałam nadzieję, że wszystko się zmieni, że zaakceptują mnie taką, jaką jestem. Dlaczego im uwierzyłam? Sama nie wiem… Ale naiwna jestem. Co ja sobie myślałam? Że po tylu latach znajdą dla mnie czas? Uszanują to kim jestem, kim chcę być? Zaakceptują to? Nie mam już na to siły! Wytarłam łzę płynącą po zaróżowionym od gniewu policzku. ‘Oni nie są tego warci’ pomyślałam. ‘To trwa za długo. Czas na zmiany’ obiecałam sobie. I dotrzymam tego słowa. Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się w stronę domu na Hampstead.

*Nell*

Wieczór spędzany z przyjaciółką. Nic lepszego dziś nie mogło mnie spotkać. I nic innego nie spotyka. Miałam szczęście, że pojawiła się na mojej drodze. I nie chodzi tylko o April, ale i Melody. Są jak siostry, których nie mam. Są jak rodzice, których nigdy nie ma. Kiedy indziej skarbie. Śpieszymy się do pracy…’ ‘Wiem, że obiecaliśmy, ale musimy wypełnić te papiery. Zobacz, jak tego dużo.’ A ja ciągle mam nadzieję, że kiedyś będzie inaczej i usłyszę chociaż ‘Pospiesz się, bo nie zdążymy do kina’. Spoglądałam na April leżącą obok. Była zadumana. Chodziła wiecznie zamyślona. Wszystko przez to, co powiedziała do niej matka 2 lata temu… Ciekawe, co w tamtej chwili chodziło jej po głowie?

*April*

Co się ze mną stało? Niegdyś dusza towarzystwa, a teraz? Dlaczego taka jestem? Zadawałam pytania, na które nikt nie da mi odpowiedzi. Ona zbywa mnie krótkim ‘Nie mam czasu’. A tata? Jako jedyny troszczy się o mnie, martwi się. Ciągle pyta, dlaczego nie chcę chodzić na bale i imprezy dla jego znajomych, na których chętnie bywałam. Nic nie wie o tym, co powiedziała mi mama. Po rozwodzie nawet nie pyta jak mi się u niej mieszkało. Te 2 dni w tygodniu u niej w domu to stanowczo za dużo. Nie mam ochoty jej widzieć, ale gdy jej brakuje, to tęsknię. Mimo tego całego bajzlu. Tata pewnie też… Gdy zabrakło jej w domu wszystkie kłótnie pomiędzy nimi ustały. Ale widzę, że coś z nim nie tak. Nie śpi w nocy, nie schował żadnych naszych wspólnych zdjęć. To mnie przerasta, potrzebuję terapii? Nie… Potrzebuję rodziny. Całej.

~*~

Miał być jutro c: Mam nadzieję, że się spodoba. Zalecam zapoznanie się z zakładką "Bohaterowie" Są tam ważne cytaty. Zakładka "Uwagi" jest dla bardziej 'czepialskich' :D
OPOWIADANIE ZADEDYKOWANE 'MAJ LOW' @Meloudly . Nie sądzę, żeby powstało bez jej pomocy i natchnienia w postaci rozmów :D
*Little Mix-Change Your Life
Buziakiii!
Natt.